Skrajnie prawicowa, antyimigrancka grupa Żołnierzy Odyna, zjednuje sobie coraz więcej sympatyków. Po niespełna trzech miesiącach od założenia organizacji w Finlandii, posiada ona już prężne filie w Norwegii i Estonii.
Żołnierze Odyna pojawili się na ulicach Finlandii z początkiem grudnia zeszłego roku. Grupa założona została przez Mikę Rantę (jawnego narodowego socjalistę) w celu ochrony społeczeństwa fińskiego przed atakami ze strony nowo przybyłych do Finlandii imigrantów. Ranta stwierdził, że 8 tys. policjantów to za mało, żeby skutecznie bronić rodowitych mieszkańców Finlandii przed uchodźcami z Syrii i Bliskiego Wschodu, a zwłaszcza kobiety, które parokrotnie bardziej narażone są teraz na napaści na tle seksualnym.
Żołnierze Odyna – neonaziści patrolują ulice w Finlandii
Fińscy Żołnierze Odyna szybko znaleźli naśladowców w innych krajach nordyckich i bałtyckich, a w szczególności w Norwegii i Estonii. W obu tych państwach w połowie lutego przemaszerowały pierwsze grupki Żołnierzy, których przywódcy zobowiązali się do regularnego patrolowania ulic po zmroku i do dbania o bezpieczeństwo mieszkańców. – Naszym głównym celem jest przeciwdziałanie przemocy, sprzedaży narkotyków i napaściom seksualnym – powiedział były rzecznik Żołnierzy w Norwegii, Ronny Alte.
Norwegia będzie odsyłać uchodźców
Ciekawe jest jednak to, że o ile w Norwegii powstanie fili antyimigranckiej grupy ma jeszcze jakiś sens, ponieważ do kraju tego przybyło w 2015 r. tysiące uchodźców i imigrantów ekonomicznych, o tyle założenie jej w Estonii mija się z celem, ponieważ Estonii kryzys imigracyjny w zasadzie nie dotyczy.
Norwegia: na ulicach pojawią się “Żołnierze Allaha”
Żołnierze, nazywający się prawdziwymi patriotami, obrali sobie za patrona Odyna – najwyższego z bogów nordyckich, który był bogiem wojny i wojowników. Członkowie tej antyimigranckiej grupy noszą charakterystyczne kurtki z wizerunkiem wikinga i z angielskim napisem „Soldiers of Odin”. W każdym kraju wiking ma też usta zakryte narodową flagą.
Na działalność Żołnierzy Odyna władze wszystkich trzech krajów patrzą z coraz większym niepokojem, obawiając się jednocześnie wzrostu w ich społeczeństwach tendencji skrajnie prawicowych. Premier Estonii Taavi Roivas tak oto skomentował ten problem na Twitterze: – Samozwańcze gangi patrolujące ulice nie zwiększają u Estończyków poczucia bezpieczeństwa, wręcz przeciwnie.