Ochrona brytyjskich rodzin przed kryzysem związanym z rosnącymi kosztami energii będzie kosztować 100 miliardów funtów w przeciągu dwóch lat. Ludzie "będą lądowali na ulicach" bez rządowej pomocy, ostrzega jeden z posłów Partii Konserwatywnej.
Szef Scottish Power w obliczu rosnących cen surowców energetycznych i drożejących rachunków proponuje "twarde" ograniczenie kosztów prądu i ogrzewania dla brytyjskich rodzin. Według Keitha Andersona gospodarstwa domowe nie powinny płacić za energię więcej, niż 2 tysiące funtów w skali roku. Stojący na czele jednego z największych przedsiębiorstw energetycznych z siedzibą w Glasgow, spotkał się z ministrem biznesu i przedstawił swoją propozycję w tej kwestii. Będzie ona kosztowała skarb państwa ponad 100 miliardów funtów w ciągu dwóch lat, jak czytamy na łamach "The Financial Times". Kwota ta doskonale pokazuję skalę kryzysu, w jakim znalazła się Wielka Brytanii. Zgodnie z propozycją Andersona, rachunki płacone przez gospodarstwa domowe zostałyby "zamrożone" na okres dwóch lata na poziomie obecnego pułapu cenowego wynoszącego 1971 funtów rocznie. Dla kontekstu dodajmy, że to dwukrotność typowego rachunku sprzed 18 miesięcy.
Propozycja szefa firmy wchodzącej w skład tzw. "Big Six" dostawców energii pojawia się w brytyjskich mediach na dosłownie kilka dni przed ogłoszeniem nowych limitów cenowych przez Ofgem. Więcej na ten temat pisaliśmy w artykule: "Kiedy podwyżka limitu cen energii w UK? Sprawdź terminy aktualizacji Ofgem na najbliższy rok".
Ile kosztowałaby ochrona przed wysokimi rachunkami za energię?
Na czym polega propozycja przedstawiona przez Scottish Power? Operujący w UK dostawcy energii pokryliby lukę między określonym przez regulatora pułapem a hurtową ceną gazu i energii elektrycznej. Środki służące w tym celu pochodziłyby z "funduszu deficytu" ("deficit fund") zorganizowanego przez rząd z finansów pochodzących z pożyczek od komercyjnych banków. Następnie, koszty te zostałyby spłacane sukcesywnie przez kolejne 10 do 15 lat z pieniędzy podatników.
Minister ds. biznesu omówił plan z Andersonem w rozmowie telefonicznej w środę w zeszłym tygodniu, ale wyjaśnił, że żadna decyzja w tej sprawie nie zostanie podjęta, dopóki Partia Konserwatywna nie wybierze nowego lidera, który zastąpi Borisa Johnsona na stanowisku premiera.
Na czym polega pomysł szefa Scottish Power?
W jaki sposób do tej propozycji odnieśli się politycy ubiegający się o schedę po Borisie Johnsonie? Przodująca w sondażach Liz Truss podczas wiecu w Birmingham przyznała, że może być potrzebne nowe wsparcie dla gospodarstw domowych, przy spodziewanym przyspieszeniu wzrostu rachunków, ale jednocześnie zaznaczyła swoją niechęć do tego typu "datków" ze strony państwa. Zaznaczyła, że priorytetem jej polityki jest obniżanie podatków.
Tymczasem, niektórzy z torysów, którzy z racji swoich politycznych przekonań nie są skorzy do "rozdawnictwa" i rozszerzania pomocy państwowej, apelują do najważniejszych polityków do konkretnych działań w tym zakresie. Kevin Hollinrake, konserwatywny polityk popierający Rishiego Sunaka, wypowiadając się dla "Sky News" zaznaczał, że polityka Truss zapewni przeciętnemu gospodarstwu domowemu w UK oszczędności na poziomie jednego funta tygodniowo. "To po prostu nie w porządku" – mówił wprost Hollinrake. "Ci ludzie wylądują na ulicach. W niektórych domach sprawy będą się miały naprawdę źle" – dodawał.
O ile mogą wzrosnąć rachunki za energię na jesień 2022? Szacunki firm konsultingowych są różne. Znany z precyzji swoich prognoz ośrodek analityczny Cornwall Insight spodziewa się, że pułap cen energii osiągnie 4266 funtów rocznie przez pierwsze trzy miesiące przyszłego roku (od stycznia 2023). Analitycy zajmujący się sektorem energetycznym w UK zwrócili uwagę, że wzrost cen hurtowych i zmiana metodologii stosowanej przez Ofgem miały zasadnicze znaczenie do wzrostu prognozowanej stawki "price cap".
Nowa stawka w październiku sięgnie 3582 GBP. Więcej na ten temat pisaliśmy w: "W styczniu 2023 roku rachunek za energię ma sięgnąć 4266 funtów w skali roku".