Rząd UK zapowiada, że każdy złodziej sklepowy będzie ścigany niezależnie od wartości skradzionego towaru. Tak surowe podejście jest odpowiedzią na rosnące obawy społeczne i statystyki. Liczby pokazują bowiem, że skala kradzieży w Anglii i Walii jest obecnie najwyższa od ponad 20 lat.
Władze chcą obalić tzw. „mit 200 funtów”, czyli fałszywe przekonanie, że policja nie reaguje, jeśli wartość skradzionych rzeczy jest niższa niż ta kwota.
Zatrudnią 3 tys. nowych policjantów w rok, aby żaden złodziej sklepowy się nie wywinął
Jedenaście miast w hrabstwie Surrey dołączyło do rządowego programu mającego zmniejszyć przestępczość i ograniczyć zachowania antyspołeczne. Program potrwa do 30 września. Jego elementem jest rozmieszczenie w każdej dzielnicy wyznaczonych funkcjonariuszy, aby zwiększyć kontakt mieszkańców z policją.
Minister spraw wewnętrznych Yvette Cooper zapowiada odbudowę więzi i zaufania między policją a lokalnymi społecznościami oraz wprowadzenie nowych przepisów. Napaści na pracowników sklepów mają być traktowane jako odrębne przestępstwa, aby zapewnić potencjalnym ofiarom lepszą ochronę prawną.

W ramach programu Safer Streets rząd zapowiedział wzmocnienie bezpieczeństwa w dzielnicach. Zrobi to poprzez przydzielanie tam funkcjonariuszy oraz zwiększenie liczby policjantów o 13 tys. do 2029 roku. Premier Keir Starmer ogłosił, że już w najbliższym roku służby zatrudnią dodatkowo 3 tys. policjantów oraz funkcjonariuszy wspierających. To pomoże przeciwdziałać rosnącej liczbie kradzieży sklepowych.
Kradzieże sklepowe to nie są przestępstwa bez ofiar
Według danych Biura Statystyk Narodowych w rok, do marca 2025, odnotowano ponad 530 tys. przypadki kradzieży sklepowych. O 20 proc. więcej w porównaniu z poprzednim rokiem. Głównie najwięksi sprzedawcy spotykają się w związku z tym z zarzutami. Zdaniem krytyków, ograniczając zatrudnienie i stawiając na większą liczbę kas samoobsługowych w celu ograniczenia wydatków, przyczyniają się oni do wzrostu przestępczości.
Mimo że kradzieże z pozoru mogą wydawać się niegroźne z uwagi na fakt, że nikomu nie dzieje się fizyczna krzywda, to wcale tak nie jest. Tego typu incydenty nie są pozbawione ofiar, gdyż często towarzyszy im przemoc wobec pracowników sklepów, a straty ponoszone przez sklepy i klientów sięgają łącznie 2,2 miliarda funtów rocznie.