22-letnia Rebecca Hardy z Port Huron w Michigan, została rozszarpana przez dwa psy. Celowo wspięła się na ogrodzenie i wskoczyła między rozjuszone zwierzęta – potwierdza miejscowa policja.
Matka rocznego dziecka dostała się na podwórko domu, w którym trzymane były dwa groźne psy – pitbull i mieszaniec pitbulla z husky. Pitbull natychmiast rzucił się jej do gardła, mieszaniec rozpruł brzuch i posiekał nogi.
Atak dostrzegł przypadkowy świadek, ale nie był w stanie pomóc rozszarpywanej żywcem kobiecie. Wpadł jednak do domu i zaalarmował właściciela psów, który natychmiast zareagował. Niestety, choć psy udało się odciągnąć, a pomoc zjawiła się szybko, kobiety nie można już było uratować. Zmarła niedługo po przewiezieniu do szpitala.
Po zakończeniu dochodzenia, biuro koronera Oakland County przyznało, że śmierć Hardy było samobójstwem. Główny lekarz sądowy hrabstwa, dr Dragović, powiedziała że Hardy weszła klatki z psami na włąsne życzenie, doskonale zdając sobie sprawę z niebezpieczeństwa. Co mogło być powodem tak szaleńczej decyzji?
– Wiemy, że w jej domu doszło do kłótni, wybiegła potem boso – dodała dr Dragowic w rozmowie z BuzzFeed. – Potem przebiegła prawie milę i weszła na podwórko domu, dobrze wiedząc, że trzymane tam psy są bardzo groźne. Celowo wspięła się na ich zagrodę i wskoczyła do środka. Kobieta, matka rocznej córki, miała już ponoć za sobą próby samobójcze.
Zaprzecza temu Matt Grattan, narzeczony Hardy, który w rozmowie z lokalnym dziennikiem zapewniał, że Rebecca była normalną kobietą, kochającą mamą i szczęśliwą partnerką. – Chciała, żebyśmy byli normalną rodziną… – mówi zdruzgotany mężczyzna. Policja nie zamknęła jeszcze swojego śledztwa.