Imigranci z Rumunii rozbili swój obóz w odległości zaledwie kilku metrów od siedziby Scotland Yardu. Koczujący imigranci śpią na materacach i kanapach w Christchurch Gardens – „sąsiadując” za rogiem z siedzibą londyńskiej policji.
Jedynie krzaczasty park odgradza koczujących Rumunów od przechodniów. Marion Serbon, który przyjechał do Londynu na promie z Calais, żyje z innymi obozowiczami od kilku tygodni. Inni bezdomni przebywający w parku mówią, że Rumuni spędzają całe dnie na żebraniu.
Paddy, jeden z bezdomnych twierdzi, że słyszał, jak „ludzie narzekają na nich od kilku miesięcy. Szczególnie w nocy zakłócają spokój podczas picia alkoholu”. Policja nie planuje jednak usunięcia obozowiska z parku, gdyż – jak twierdzi – koczujący nie zagrażają bezpieczeństwu.
W ubiegłym tygodniu minister transportu Ioan Rus został zmuszony do ustąpienia ze swojego stanowiska po tym, gdy oświadczył, że „Rumuni, którzy pracują w Wielkiej Brytanii, robią ze swoich dzieci opryszków a ze swoich żon dziwki”.
Minister za swój kontrowersyjny komentarz przeprosił i nadmienił, że jego „intencją było ostrzeżenie przed poważnymi sytuacjami, przed którymi stoją rumuńskie rodziny”. Na początku tego miesiąca brytyjska prasa informowała o tym, że 150,000 Rumunów ma obecnie dostęp do ofert pracy na Wyspach.