Wielka Brytania mocno promuje używanie aut elektrycznych. Kierowcy elektryków mogli liczyć na wiele promocji i wsparcia. Jednak nie uciekną przed rosnącymi cenami energii elektrycznej oraz idącymi za tym kosztami ładowania auta. Jak sobie z nimi radzić, aby wyjazd do sklepu nie był zabójczy dla portfela?
Średni koszt pełnego naładowania samochodu elektrycznego w domu (akumulator 60 kWh) wzrośnie z 15,43 funta do 15,81 funta. Dla osób ładujących codziennie oznacza to dodatkowe 138 funtów rocznie.
To kolejny cios w domowe budżety. Zwłaszcza po zmianach w podatku drogowym, które sprawiły, że kierowcy EV po raz pierwszy muszą płacić pełną stawkę.
Dlaczego mimo wszystko elektryki wciąż się opłacają?
Eksperci podkreślają, że choć nastąpił wzrost kosztów ładowania aut, to auta elektryczne nadal pozostają tańsze w eksploatacji niż spalinowe. Według analiz, koszt przejechania jednej mili w EV wciąż wynosi zaledwie 6–9 pensów, w zależności od efektywności pojazdu.
„Mimo rosnących cen prądu, elektryki nadal są korzystniejsze dla kierowców. Zwłaszcza jeśli korzystają oni z własnych ładowarek i ładują w nocy, gdy energia jest tańsza” – tłumaczy Nick Zapolski, ekspert motoryzacyjny z portalu ChooseMyCar.com.
Jak obniżyć rachunki za ładowanie auta elektrycznego?
Choć wzrost kosztów ładowania aut elektrycznych jest nieunikniony, kierowcy mają kilka sposobów, by ograniczyć wydatki:
- Ładowanie nocne – korzystanie z taryf nocnych pozwala płacić mniej za każdą kWh.
- Domowa ładowarka – instalacja własnej stacji ładowania jest inwestycją, która szybko się zwraca.
- Darmowe punkty ładowania – w Wielkiej Brytanii działa prawie 2 000 bezpłatnych ładowarek, m.in. przy supermarketach i hotelach.
- Krótsze sesje ładowania – zamiast doładowywać auto do 100%, często wystarczy 80%, co zmniejsza koszty i przedłuża żywotność baterii.
Czy wzrost kosztów ładowania aut spowolni elektromobilność?
Rząd wciąż wspiera przechodzenie na samochody elektryczne. Dlatego oferuje granty do 3 750 funtów na zakup nowego EV i wspierając rozwój infrastruktury. Coraz więcej dostępnych aut na rynku wtórnym sprawia też, że elektryki stają się bardziej dostępne dla przeciętnych rodzin.
Choć październikowa podwyżka zaboli wielu kierowców, eksperci są zgodni – elektryki nadal są tańsze i bardziej przyszłościowe niż auta spalinowe.