Krajowy inspektor ds. policji Andy Cooke stwierdził, że brytyjscy funkcjonariusze powinni zaprzestać rejestrowania tzw. incydentów nienawiści niebędących przestępstwami. Nienawiść w internecie często bowiem nie pociąga za sobą groźnych skutków.
Jak zaznaczył, obecne przepisy stawiają policję w niekomfortowej sytuacji, bo zdrowy rozsądek i uznaniowość nie zawsze biorą górę. Cooke podkreślił, że konieczne jest rozróżnienie pomiędzy zachowaniami obraźliwymi a czynami faktycznie przestępczymi. Do jego apelu przyłączył się szef Metropolitan Police, Mark Rowley.
Cienka granica między bezpieczeństwem a swobodą wypowiedzi
Dyskusja nasiliła się po aresztowaniu Grahama Linehana, współtwórcy popularnego serialu „Ojciec Ted”. Został zatrzymany za wpisy w mediach społecznościowych, pod zarzutem nawoływania do przemocy. Nie chodziło więc o incydent nienawiści niebędący przestępstwem, lecz o potencjalnie groźne treści. Andy Cooke przyznał, że cała sytuacja nie była korzystna dla wizerunku policji, choć winą nie obarczał poszczególnych funkcjonariuszy.
Rowley bronił decyzji o zatrzymaniu, ale jednocześnie przyznał, że niektóre działania można było przeprowadzić inaczej. Sprawa wywołała szeroką debatę na temat granicy pomiędzy wolnością słowa a bezpieczeństwem publicznym.
Nienawiść w internecie to non-crime hate incidents
Czym właściwie są non-crime hate incidents (NCHI)? To zdarzenia, które uznaje się za motywowane uprzedzeniami – np. na tle rasy czy religii – ale niespełniające kryteriów przestępstwa. Rejestrowanie ich miało służyć analizie i profilaktyce, by identyfikować wczesne sygnały mogące doprowadzić do poważniejszych przestępstw z nienawiści.

Procedura została wprowadzona po głośnym zabójstwie Stephena Lawrence’a. Od tamtej pory stała się elementem polityki bezpieczeństwa, jednak coraz częściej budzi kontrowersje. Cooke zauważa, że dziś informacje te można gromadzić w mniej problematyczny sposób, a priorytetem powinny być faktyczne przestępstwa, także te popełniane w sieci.
Ta kwestia wpisuje się w szerszą debatę o kondycji brytyjskiej policji
Partia Konserwatywna wezwała do rezygnacji z rejestracji takich incydentów, poza wyjątkowymi sytuacjami. Ówczesna minister ds. policji Diana Johnson sprzeciwiła się temu, argumentując, że mogłoby to utrudnić walkę z antysemityzmem i nie rozwiązałoby problemów z rasizmem.
Sprawą zajmuje się obecnie College of Policing oraz Krajowa Rada Szefów Policji (NPCC), które prowadzą przegląd procedur. Raport wskazuje na wyzwania w postaci poważnych braków kadrowych, potrzeb odbudowy zaufania społecznego oraz konieczności lepszej współpracy między jednostkami.