Co, spośród rzeczy, jakie mówimy dzieciom, może wyrządzić im największa szkodę? Mowią o tym dr Matt Woolgar z Instytutu Psychiatrii, Psychologii i Neurologii w Kings College w Londynie oraz dr Sam Wass, psycholog rozwojowy z University of East London i Uniwersytetu w Cambridge.
– Z pewnością, nawet bez złych zamiarów, można powiedzieć wiele rzeczy, które ranią dziecka i mają negatywny wpływ na rozwój jego samopostrzegania – mówią naukowcy. własnej koncepcji.
Dr Woolgar podkreśla, że rodzice muszą zrozumieć, że każde dziecko to osoba, która w odmienny od innych sposób radzi sobie z presją i negatywnymi sygnałami płynącymi od rodziców – osób mu najbliższych. Dając przykład jednej z rodzin, z która pracuje, Woolgar opowiada, że różnice tego typu są łatwo dostrzegalne nawet między bliźniętami.
– Jeśli mamy wrażliwe dziecko, pamiętajmy, że jest wrażliwe tak na złe sygnały, jak i na te dobre. Z łatwością więc wyłapuje niuanse zachowań. Trzeba jednak uważać na siłę bodźców. W przypadku bardzo wrażliwego dziecka można sobie pozwolić na dużo mniej niż przy dziecku o silnej strukturze psychicznej.
Dr Sam Wass, psycholog rozwojowy z Uniwersytetu Cambridge, przypomina badania dr Megan Gunnar, eksperta w dziedzinie rozwoju dziecka. Przy kwestiach wrażliwości posługuje się porównaniami do „mleczy” i „storczyków”.
Dzieci porównywane do mniszka lekarskiego są neurobiologicznie mniej wrażliwe i będą się z powodzeniem rozwijać w warunkach rodziny ich wspierającej jak i nie wspierającej. Inaczej dzieje się z dziećmi „storczykami”. One nie mogą rozwijać się w domach, gdzie nie mogą liczyć na ciepło i wsparcie ze strony rodziców. Bardzo wtedy cierpią.
W jaki sposób można poznać z jakim typem dziecka mamy do czynienia? Wiele zależy od etapu rozwoju. Czterolatek nie będzie przecież reagował w taki sam sposób jak dziecko 10-letnie – podkreśla Wass. – Kluczowym zadaniem wychowania jest zrozumienie i obserwacja.
Obaj naukowcy uspokajają, że nawet w przypadku dzieci bardzo wrażliwych, normalnym rodzicom trudno będzie wyrządzić dziecku nieodwracalne szkody psychiczne. Do tego zdolni są jedynie rodzice kompletnie zdegenerowani lub fanatycznie oddani idei wyrobienia w dziecku jakichś oderwanych od normy nawyków. Trwałe uszkodzenia psychiki najczęściej niesie ze sobą stały stres.
Ostatnie badania naukowców z Harvardu wykazały zmiany w mózgach dzieci, które były niemal więzione w rumuńskim sierocińcu, gdzie nieustannie były molestowane. I te zmiany były jednak stosunkowo małe. Dlatego rodzice, którzy choćby od czasu do czasu wspierają, pielęgnują i pokazują troskę, prawdopodobnie nie spowodują u swych dzieci psychicznych „skrzywień”.
Dr Woolgar dodaje: – Zaufaj swojemu instynktowi, temu, co wiesz na temat swojego dziecka. Zawsze zdarzy się, że powiesz coś okropnego, ale mam nadzieję, że będziesz się mówić więcej rzeczy, które są pozytywne i pomocne. Nie ma idealnych rodziców!